Na samym początku pozwolę sobie zadać wam pytanie: ile czytaliście w życiu rosyjskich kryminałów?
Cóż, załóżmy, że niewielkie grono z was – czytających mojego bloga – miało kiedyś okazję zainteresować się takim gatunkiem rosyjskiej literatury, ale zapewne zdecydowania większość prawdopodobnie nigdy nie spotkała się z takim tworem. Bo jak kryminały to zazwyczaj angielskie, które pełne są kurtuazji i dobrych manier, bądź amerykańskie, gdzie pełno jest psychopatów i detektywów-amatorów. Poczytne są także kryminały francuskie, norweskie a ostatnio triumfy na blogach świętują nasze rodzime książki z tego gatunku. O rosyjskich morderstwach jest jakby cicho i spokojnie. A raczej było, bo właśnie teraz chcę wam przedstawić kryminał, który wstrząśnie waszym literackim życiem.
Fimka Zawiałowa nigdy nie miała zbyt wielkich ambicji, ale ciągłe narzekanie wykształconej siostry i wymanierowanej matki sprawiły, że zdecydowała się skończyć prawo i zatrudnić w prywatnej kancelarii. Pech chciał, że zatrudniła się w końcu w kancelarii swojej własnej siostry i musiała robić wszystko to, co starsza Agata jej nakazała.
Pewnego dnia nasza główna bohaterka została obdarowana grubymi aktami, które miały jej pomóc wybronić potencjalnego zabójcę młodej Sońki, córki znanego pisarza Smolina. Sońka – jak na córki rosyjskich bogaczy przystało – umiała się bawić i dlatego nikt się nie zdziwił, gdy do internetu dostały się jej nagie zdjęcia. Nie zdziwił się nawet prawdopodobnie jej chłopak, ale nie zmienia to faktu, że mocno się tym zdenerwował i nie chciał uwierzyć dziewczynie, że to zwykły fotomontaż. Dodatkowo Sońka poinformowała go, że jest w ciąży i młody mężczyzna szybko doszedł do wniosku, że wszyscy będą przekonani, że dziecko nie jest jego, skoro przyszła matka tak radośnie rozbierała się do zdjęć.
Po karczemnej awanturze Turow wysadził swoją dziewczynę na środku opustoszałej drogi i odjechał. Od tamtej pory nikt nie widział Sońki a jedyne co po niej pozostało to strzęp kurtki, kilka kropel krwi i wyrwane z głowy włosy.
Agata i jej siostra doszły do wniosku, że albo ktoś chciał pozbyć się Turowa, który – mimo że wyglądał na zwykłego „sebka” z osiedla – posiadał udziały w dobrze prosperującym biznesie albo dziewczyna sama uciekła, aranżując morderstwo, chcąc dać nieprzyjemnego pstryczka w nos swojemu chłopakowi.
Zaczyna się mało krwawo, prawda? Cóż, nie martwcie się – po kilkunastu stronach pojawia się nie jeden a kilka trupów. I wszystkie zwłoki w jakiś sposób łączyły się z młodą dziewczyną. Jesteście ciekawi jak się to wszystko skończyło? A figa, nie powiem wam! Będziecie musieli sami przeczytać, jeśli jesteście choć trochę ciekawi.
Niebagatelnym plusem tej książki jest narracja, prowadzona przez Fimkę. Jest to taki typ kobiety, który – cóż – przypomina mnie. Jest ironiczna, sarkastyczna, ale jak trzeba to potrafi zadać kilka sensownych pytań i wyciągnąć parę mądrych wniosków, dzięki czemu śledztwo nie stoi w miejscu. Jej uwagi i przemyślenia świetnie rozładowują napięcie a dodatkowo smaczku dodaje matka Fimki i Agaty, która przeżywa coś na kształt „babcinego ruchu jajników”i desperacko próbuje wydać swoje ponad trzydziestoletnie córki za mąż, żeby urodziły jej w końcu upragnione wnuki. W tym celu aranżuje spotkania z kolejnymi amantami, którzy są bezwzględnie odrzucani przez obie panny.
„Weekend Bóg daje, żeby człowiek miał radość w życiu.”
Wspomnę jeszcze o okładce, na której naprawdę wiele się dzieje; jest maszyna do pisania, jest orzeł, jest czerwona sukienka, jest zachodzące słońce i są czerwone latawce. Na pierwszy rzut oka totalny misz-masz. Jednak powiem wam, że po skończonej lekturze przyjrzałam się jej raz jeszcze i - to wszystko naprawdę ma sens! I łączy się z rozwiązaniem zagadki.
Ta niepozorna z wyglądu książka może z powodzeniem umilić wam dwa lub trzy dni a zagadka kryminalna, w którą zostaniecie uwikłani sprawi, że Rosja zacznie wam się wydawać miejscem o wiele ciekawszym niż sam Nowy Jork z filmów akcji albo jakiś utopijny świat stworzony przez mistrza fantastyki.Jak się okazuje niedaleko nas na wschód znajdują się pisarze, którzy potrafią pisać ciekawie, inteligentnie i ironicznie. Tylko trzeba spróbować, żeby się o tym przekonać.