Wszystkie książki, które zostały kiedykolwiek napisane, dzielą się na dwa rodzaje: na te, które powstały tylko i wyłącznie w umyśle autora oraz te, które opisują rzeczywiste wydarzenia.
O ile książki z pierwszej kategorii nas bawią, uczą, relaksują albo bulwersują, o tyle te, które powstały z prawdy zawsze szokują i sprawiają, że przecieramy ze zdumieniem oczy, że takie rzeczy dzieją się na naszym świecie.
Jedną z takich wstrząsających historii jest ta opisana przez Roxanę Saberi, amerykankę japońsko-irackiego pochodzenia, która przeżyła piekło inkwizycji w XXI wieku. Saberi wyjechała do kraju swojego ojca, by poznać tamtejszą kulturę i by pisać artykuły dla jednej ze znanych gazet. Gdy nadszedł czas powrotu do kraju, zdecydowała, że zostanie na dłużej i napisze książkę o Iranie, jakiego nie zna świat – przyjaznym, gościnnym, kolorowym, nieco lepszym od tego, który pokazywany jest przez zachodnie media. By lepiej oddać klimat tego kontrowersyjnego kraju, przeprowadzała dziesiątki rozmów z najróżniejszymi mieszkańcami; poczynając od taksówkarzy, poprzez kobiety zakryte chustami, na dziennikarzach i ambasadorach kończąc.
Gdy jej książka była już gotowa do ostatniej analizy i poprawek, Roxane zdecydowała się wrócić do kraju. I właśnie wtedy zatrzymana przez czterech brutalnych mężczyzn i przewieziona do więzienia w celu przesłuchania.
Zarzucano jej, że jest szpiegiem. Że pracuje dla CSI, że książka jest tylko przykrywką, że razem z rządem amerykańskim planuje atak na Iran. Na nic zdały jej się tłumaczenia, że nigdy nie miała do czynienia z żadnym agentem amerykańskiego rządu a przynajmniej nic jej o tym nie wiadomo. Jej słowa, że jest niewinna i nie ma pojęcia czego od niej oczekują, odbijały się od mężczyzn jak groch od ściany. Powtarzali tylko jak mantrę, że wypuszczą ją, gdy się przyzna. Jeśli nie, to spędzi w więzieniu resztę swojego życia. Dodawali sugestywnie, że nie wiadomo ile w tym więzieniu czeka ją życia...
"Ptak, który uzmysłowi sobie, że on i klatka to nie to samo, jest już wolny."
Roxana nie jest superbohaterką. Nie uczono jej jak zachowywać się w takich sytuacjach. Na pewno znała z dzieciństwa bajki o odważnych ludziach, dla których prawda była najważniejsza i byli gotowi dla niej zginąć, ale ona nie była kimś takim. Była taka, jak my. Bała się, czuła się bezsilna. Chciała wrócić do domu, mimo swojego wieku chciała znowu przytulić się do mamy i usłyszeć, że wszystko będzie dobrze. Dlatego zaczęła przyznawać się do wszystkiego. Tak, jest agentką. Tak, przekazuje poufne informacje, które zdobywa nielegalną drogą. Tak, tak, tak.
Robiła wszystko, by wyrwać się w piekła, z malutkiej celi, która mogła stać się jej trumną. Ale dla irańskich władz to było za mało. Samo przyznanie się nic nie wnosiło i tak zaczęły pojawiać się kolejne stawiane przez nich wymagania a każde z nich wiązało na szyi dziennikarki sznur.
W sprawie Saberi interweniowali najwięksi światowi politycy i prawdopodobnie dzięki temu udało się jej wyjść na wolność. W więzieniu pozostały setki, za którymi nikt się nie wstawia, bo nie są wystarczająco znani i potrzebni światu. Umierają cicho, w ogromnej męce, zapomniani i osamotnieni. Za jedynych towarzyszy mają współwięźniów, ale jak nieść nadzieję i pociechę drugiej osobie, gdy samemu jest się w piekle?
Mam nadzieję, że książka „Między światami” pomoże tym, którzy tam pozostali. Że historia amerykańskiej dziennikarki odbije się szerokim echem choćby tu, w naszym blogowym świecie. Być może ktoś z nas będzie kiedyś miał okazję pomóc komuś, kto jest niesłuszne prześladowany, kto potrzebuje pomocy. Musimy pamiętać, że nie warto się odwracać, bo kiedyś mogą odwrócić się od nas.
Za książkę dziękuję wydawnictwu